Przejdź do głównej zawartości

Włoskie wspomnienia

Nie wiem jak się spakowałam na tą podróż, ale wzięłam za mało ubrań. W zasadzie za mało wszystkiego, a wszystko przez to, że się stresowałam że będzie ponad 20 kilo w walizce. Na lotnisku okazało się, że było 9. Pierwszy lot samolotem, więc mały stresik był do przewidzenia, a dwie sukienki mniej to nie tragedia. Wpis nie będzie zbyt stylowy. Nie zorganizowałam się modowo, bardziej fotograficznie. Zdjęcia wyszły fajne, więc na pewno będziecie mieli co oglądać.
Nie jesteśmy podróżnikami i to taka nasza pierwsza większa wycieczka (właściwie to nasza podróż poślubna) więc za dużo nie poopowiadam, ale w kilku zdaniach napiszę co zwiedziliśmy.








Lot z Modlina mieliśmy coś koło 20-21. Za dużo widoków nie zobaczyłam, bo było zbyt ciemno, ale wrażenie niesamowite!






W Rzymie byliśmy ok północy i od razu U-berem ze stacji Termini wyruszyliśmy do naszego apartamentu mieszczącego się niedaleko Watykanu. Pokoik i łazienka były naprawdę cudowne. Było bardzo czysto, estetycznie a apartament był nowocześnie urządzony. Po dobrze przespanej nocy, następnego dnia mieliśmy czas na zwiedzanie. Na ulicy, gdzie mieszkaliśmy zahaczyliśmy o kawiarenkę, gdzie napiliśmy się cappuccino i zjedliśmy croissanty. Cena naprawdę była niska (za 2 osoby za wszystko wyszło ok. 3.50 euro) a zarówno jakość posiłku jak i obsługa na najwyższym poziomie. Następnie pojechaliśmy do samego centrum Wiecznego Miasta. Pierwszą atrakcję, jaką zwiedziliśmy było Koloseum oraz Forum Romanum, które naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. 






































Wiadomy posiłek i znowu w drogę.
Tym razem Plac Wenecki, Fontanna Di trevi i Piazza Navona.
Co do tego ostatniego: spełniłam swoje marzenie, wypiłam tam kawę.

























Następnego dnia już z walizkami na szybko odwiedziliśmy Watykan.









Rzym zaliczony, więc czas na zdjęcia z Mediolanu. Podróż trwała około 3 godziny i była naprawdę warta swojej ceny (cena bardzo wysoka).
Pierwsze co przykuło naszą uwagę jak wyszliśmy z pociągu to niesamowity dworzec! 
Po przybyciu wybraliśmy się na krótki spacer i pizze w świetnej restauracji a potem już poszliśmy odpocząć do hotelu. Tym razem zakwaterowanie było średnie. Po pierwsze - brak pościeli, co potem okazało się powszechnością, a po drugie - wspólna łazienka.
Śniadanie na szczęście było pyszne i świeże.
Następnego dnia zwiedzanie zaczęliśmy od dwóch głównych punktów czyli Katedry Duomo oraz Galerii Emmanuele Vittorio II. Przyznaję, że to jedna z piękniejszych budowli jakie kiedykolwiek widziałam w życiu. Po 2h zwiedzania ruszyliśmy w stronę Parku Sempione oraz Zamku Sforzów.
Następnie udaliśmy się do Metro, którym pojechaliśmy do nowocześniej dzielnicy Mediolanu Porta Nuova, gdzie znajduje się Bosco Verticale czyli para mieszkalnych wieżowców porośniętych drzewami (jest ich 900!).
Obok trafiliśmy do cudownej knajpki, gdzie zjadłam pizzę ze szpinakiem i serem ricotta.
Zajechaliśmy też przed stadion San Siro czyli oficjalny stadion AC Milan oraz Inter Mediolan.
Wieczorem wybraliśmy się na miasto w celu wypicia pysznej kawy, lecz pogoda zrobiła na złość i wybraliśmy się do Maka.















































Następnego dnia ruszyliśmy do Turynu, gdzie nie wyciągałam w ogóle aparatu przez fatalną pogodę. Mąż spełnił swoje marzenie - był na stadionie Juventusu, a ja w tym czasie kręciłam się po sklepach i obkupiłam się w H&M. Hotel był rewelacyjny, a dwie pizzerie, gdzie jedliśmy kolacje spełniły w 100% nasze oczekiwania. Po dwóch dniach wróciliśmy na noc do Rzymu by z lotniska w Ciampino wrócić do Polski. Zahaczyliśmy jeszcze o Watykan, znowu mieszkaliśmy w jego okolicach. A w Polsce pokręciliśmy się po naszej stolicy w oczekiwaniu na pociąg.
To była naprawdę cudowna wycieczka.







































Komentarze

  1. Niesamowite zdjęcia! Zazdroszczę takiej podróży, to wszystko na żywo musiało wyglądać jeszcze piękniej, chodź fotografie i tak wspaniałe :) jeszcze nie wychodzę za mąż, ale w podróż poślubną chciałabym pojechać do Japonii, od zawsze marzy mi się ten kraj :) Cudowne fotografie naprawdę! p.s. przeglądam twoje lumpeksowe posty, masz cudowny styl :) przyznam się, że i ja jestem mega lumpeksiarą, jest to moja pasja i regularnie odwiedzam te sklepiki. Wygląda na to, że mamy podobne hobby <3
    Pozdrawiam ciepło ♡
    Ayuna

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne zdjęcia :) zazdroszczę podróży w tak piękne i klimatyczne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne zdjęcia! Sama chętnie bym zwiedziła to miejsce. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy tekst i piękne zdjecia ! Jestem przed moją pierwszą podróżą samolotem i staram się czytać o tym jak najwięcej m.in na /http://torba-lotnicza.pl żeby się nie stresować. Wylatuję na dwa tygodnie i mam nadzieję, że uda mi się wszystko upchnąć w małej walizce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa, też chcę do Rzymu! Śliczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kwiecień plecień i spodnie w groszki

Kwiecień plecień co przeplata -  trochę zimy, trochę lata. I tak w zasadzie było w tym miesiącu. Albo gorąco, albo strasznie zimno. Na szczęście więcej tego pierwszego, choć bardzo ubolewam że nie mogłam częściej nakładać moich płaszczy. Czemu znowu mam na sobie te spodnie w kropki?  Bo pasują naprawdę do wielu moich rzeczy.  Zarówno do płaszcza, jak i kurtek.  Dzisiaj przedstawię dwie stylówki na zimne i ciepłe dni.  Pierwsze zdjęcia są z mojej wycieczki do przyjaciół pod Trójmiastem. Było okropnie zimno, ale na szczęście w miarę się przygotowałam. Ciepły płaszcz z lumpeksu załatwił sprawę. Do tego wiadomo jakie spodnie i bluzka. Kapelusz jest tutaj uroczym dodatkiem trochę w stylu boho. Okulary pożyczone od przyjaciółki (dzięki Zuza!), zamówiłam niedawno podobne na ali.  Płaszcz: Lumpeks, 30 zł Kapelusz: lumpeks, ok. 10 zł Bluzka: lumpeks, 8 zł Spodnie: lumpeks, 12 zł Buty: Deichmann Kolczyki: New Yorker Okul

Elegancja w plenerze

Ostatnio w lumpeksie byłam chyba 3 x w tygodniu. Efekt? Kilkadziesiąt rzeczy, ale.. nie dla siebie. Przez to, że coraz lepiej idzie mi stylizowanie sesji zdjęciowych, mam straszną chęć kupowania czegoś na zdjęcia. I nie mam przez to nic nowego na wiosnę i lato... Kiedy tylko wejdę do lumpeksu to choć mocno się zaprę - i tak wyhaczę coś w rozmiarze XS na sesję. I na nic moje cele "kupię sobie sukienkę" "popatrzę za marynarką" nieeee. Kolejna koronkowa bluzka w rozmiarze XS na sesje sensualne. A co do samych lumpeksów, chyba przydałby się zaktualizowany post na ich temat. W Gryfinie w październiku otworzył się nowy London Fashion, którym jestem zauroczona. Na początku nie byłam zbyt entuzjastycznie nastawiona tj. w dzień otwarcia, ale po jakimś czasie zaczęłam chodzić kilka dni po dostawie i tak to ten lumpeks stał się moim ulubionym w Gryfinie. Wcześniej jeszcze był stojak z typowymi rzeczami na zdjęcia: suknie bajkowe, komplety vintage, prześwitujące rzeczy sensua

October style

Dawno mnie tu nie było, ale wracam bo nie mogłam wytrzymać tej pustki na blogu oraz braku wyładowywania swoich inspiracji. Co prawda na początku będzie tu słabiutko bo jednak ciężko się z powrotem wkręcić, ale mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali i cierpliwi. Parę rzeczy w moim życiu się wydarzyło. Głównym powodem był mój ślub (1.09) i przygotowania do niego. Miałam też trochę zleceń, uczestniczyłam też w 4 plenerach (ostatni organizowałam), więc fotograficznie nie było źle. Zdjęcia na letni post miałam przygotowane, ale coś mi w nich nie grało i zrezygnowałam. Porzucam robienie zdjęć w studio na jakiś czas i będę wychodzić na zewnątrz. Moje dwie dzisiejsze stylizacje to swego rodzaju debiut bo jednak powróciłam po tylu miesiącach, zdjęcia są inne oraz myślę, że gust mi się zmienił co jednak trochę widać. Pierwsza stylizacja to retro połączone z nowoczesnym rockiem. Oczywiście można się spierać czy zwykła rozkloszowana sukienka w grochy to retro, a czerwona ramoneska to r